środa, 23 kwietnia 2014

Żeby u nas były takie przychodnie!

Krok 1:
Przychodnia dla studentów jest na kampusie. Studenci mają blisko, od akademika ok. 5 minut spacerkiem. Przyszłam rano, bo nie wiedziałam jak to wszystko funkcjonuje, przygotowana na to, że swoje trzeba odczekać. Poradzono mi zjawić się równo o 13:20 na zapisy. Lekarz przyjmuje od 14:00.
* W Ożarowie kolejka ustawia się o świcie, formuje wokół furtki, następnie krąży wokół rejestracji w nerwowych ruchach. Termin można dostać mimo wszystko na popołudnie.

Krok 2:
Przyszłam wcześniej. Kolejka na zasadzie kolejności położenia swojej legitymacji na ladzie recepcji, żadnego tłoczenia i przepychania. Tempo zapisywania ekspresowe. Dostałam numerek 5.

Krok 3:
Lekarz przyjmuje od 14:00, informacja oficjalna, to znaczy, że można śmiało wyjść na lunch, nie trzeba pilnować kolejki. Ok 14:20 na tablicy nad gabinetem wyświetliła się 5, nie trzeba znać chińskiego.

Krok 4:
Lekarz oprócz lekarstw na przeziębienie doradził jak najmniej mówić, częste prysznice, twarde cukierki. Przypisał też 5 rodzajów leków na 3 dni. Tempo ekspresowe.

Krok 5:
Skierowano mnie do kasy. Zapłaciłam równowartość 19 zł i myślałam, że w następnym kroku "apteka" dopiero się okaże, ile leki kosztują. Nie, idealnie już przygotowane na 3 dni były do odbioru okienko dalej. Nie trzeba kupować całych opakowań, które i tak się zdążą przeterminować do następnego razu. Informacje docierały automatycznie chwilę przed tym jak zjawiłam się przy każdym z okienek, na żadnym etapie nie było pielęgniarki lecącej zanieść karty.

P.S. Piszę po polsku, bo co to zagranicznych interesuje. Może u nich też tak jest. :)

Zapakowane leki prosto z przychodni.
Ziołowa chińska zupa na zimno z dnia wczorajszego :).



Brak komentarzy: